Afera Czesławy Bociańskiej

print this page

Czesława Bociańska urodziła się w roku 1904. Występowała pod nazwiskiem Winkelmann, a także jako Litta Heller. Była kobietą o zjawiskowej urodzie, dlatego też cieszyła się niezwykłym powodzeniem i miała wielu kochanków. Ci mówili natomiast, że miała bardzo bujny temperament seksualny. Z jej wdzięków korzystali podobno zarówno niemieccy, jak i polscy oficerowie wywiadu. Współpraca Bociańskiej z wywiadem polskim oraz niemieckim nacechowana była erotyzmem i kolejnymi podbojami miłosnymi. W jednym z sopockich kasyn poznała Juliusa Oslowa, ktory był naganiaczem pracującym dla niemieckiego wywiadu, do którego początkowo również Czesława Bociańska była zwerbowana. Spędzili razem dwa tygonie, bywali w drogich restauracjach i hotelach. Później najprawdopodobniej również nawiązała romans ze współpracownikiem Reilego - Maksem Janke. W 1931 roku Oskar Reile próbował porwać lub zabić Jana Henryka Żychonia, do czego miał wykorzystać samą Bociańską. W 1940 r. zeznała, że spotkała się kilka razy z Reilem. "W czasie tych spotkań rozmawialiśmy również o Żychoniu, o jego przyjazdach do Komisariatu Generalnego w Gdańsku. Reile napomknął kiedyś, czy jako kobieta nie mogłabym zbliżyć się do Żychonia, który jest kobieciarzem. Miałam na przykład upić go, w stanie upojenia doprowadzić do Prezydium Policji w Gdańsku i wydać go w ten sposób w jego ręce. Reile mówił, że może mi przydzielić środki odurzające. Miałam to wykonać za wszelką cenę, ewentualnie otruć go. Ponieważ do tego czasu nie znałam Żychonia, wręczył mi Reile za pośrednictwem Jankego zdjęcie, na którym widniał Żychoń wraz z rodziną. Miało mi to pomóc w rozpoznaniu go. Za wykorzystanie zadania obiecał mi piętnaście tysięcy guldenów gdańskich. Ponadto polecił bym zawarła znajomość z innymi polskimi oficerami, zwłaszcza ze Sztabu Głównego, i doprowadziła ich w jakiś sposób do niego".

Bociańska działała jednak mało ostrożnie i została zauważona przez samego Żychonia, któremu zdradziła cel swojej misji. Zwerbował ją do polskiego wywiadu, jednak jej działalność nie była znacząca. "Muszę dodać, że dla Oddziału II Bociańska prawie nic nie zdziałała. Co prawda nie wiem, co robiła w Gdańsku, ale od Posterunku Oficerskiego nr 6 w Poznaniu pobrała jedynie bezwstydnie wysoką kwotę pieniężną. Za co, tego nie wiem. W ciągu całej swojej praktyki na stanowisku oficera wywiadowczego nie znam wypadku, aby jeden agent otrzymał tak wiele pieniędzy." - w ten sposób jej działalność wywiadowczą skomentował jeden z oficerów Ekspozytury nr 3. Dlatego została zwolniona z pracy w Ekspozyturze z powodu braku sukcesów, za to przyjęto ją na etat do Samodzielnego Referatu Informacyjnego, gdzie również otrzymywała stosunkowo wysokie wynagrodzenie. Materialnie powodziło jej się bardzo dobrze. Mieszkając w Warszawie podczas okupacji, utrzymywała intymne stosunki z Niemcami, dzięki czemu udało jej się uzyskać zatrudnienie w niemieckiej Policji Bezpieczeństwa. Zapracowała sobie tam na dobrą opinię. W sierpniu 1940r. została jednak aresztowana, co było wynikiem znalezienia przez Niemców w Forcie Legionów dokumentów polskiego wywiadu, z których niezbicie wynikało, że pracowała dla polskiego wywiadu oraz kontrwywiadu. W lutym 1943 r. stanęła przed niemieckim Trybunałem Ludowym. Powołani jako biegli eksperci Abwhery, na podstawie polskich dokumentów, nisko ocenili jej działalność, zarówno w okresie jej pracy dla polskiego wywiadu, jak i kontrwywiadu. Przyczynę wysokiego wynagrodzenia w okresie pracy dla Ekspozytury nr 3 tłumaczyli faktem, iż Żychoń bardzo ją lubił. Została skazana na dziesięć lat ciężkiego więzienia. Jej losy po 1943 r. nie są znane.

Źródło: A. Szymanowicz, Na tajnym forncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918-1939, Gdynia 2014.