Patriota
Przekazywał rodakom prawdy czasem brutalne, aby zmienić zachowanie obywateli. "Polska nie może być krajem hałaśliwego patriotyzmu i jednocześnie całkowitej neacji najelementarniejszych obowiązków wobec państwa". Przestrzegał: "Nie zwycięży nigdy naród rozdarty przez wewnętrzne nienawiści". Kwiatkowski wiedział, że ciągłe spory i zamęt nie pozwalają na tworzenie rzeczy wielkich. Jego głęboki patriotyzm kształtował się w okolicach historycznego Zbaraża, czyli w miejscu, w którym się wychowywał.
Minister Skarbu
13 października 1935 roku Eugeniusz Kwiatkowski odebrał nominację na stanowisko wicepremiera do spraw gospodarczych i ministra skarbu. Sytuacja finansowa, jaką zastał w Ministerstwie Skarbu, była po prostu tragiczna. Jego nadrzędnym zadaniem było uzyskanie równowagi budżetowej. Już po dwóch dniach urzędowania zdołał przedstawić program antykryzysowy oraz wprowadzić drastyczne oszczędności, reglamentacje dewizową i nadzwyczajny podatek od wynagrodzeń. Te działania ściągnęły na Kwiatkowskiego wściekłe ataki krytyki, ale w zaledwie dwa lata deficyt został zlikwidowany, a nawet uzyskano nadwyżkę.
Żołnierz
Już w pierwszych tygodniach I wojny światowej Eugeniusz Kwiatkowski zgłosił się do Komisji Werbunkowej Legionu Wschodniego
1916- wstąpił do legionów
1916- został nominowany przez Władysława Sikorskiego na chorążego Legionów Polskich i komisarza werbunkowego
11.11.1918- uczestniczył w rozbrajaniu garnizonu niemieckiego
1921- ukończenie służby w stopniu podporucznika
Kariera zawodowa
1923r dyrektor techniczny Fabryki Związków Aztowych w Chorzowie
1926r Minister Przemysłu i Handlu
01.08.1933r połączenie fabryk w Mościcach i Chorzowie oraz Spólki Akcyjnej "Azot" w Borach pod Jaworznem pod dyrekcją Kwiatkowskiego
Czasy powojenne
W czasie II Wojny Światowej Kwiatkowski wraz z rodziną został przeniesiony do Rumunii. W wolnym czasie postanowił zająć się pisaniem pracy naukowej, co było utrudnione przez ograniczony dostęp do bibliotek. Po wojnie w roku 1945 Bolesław Bierut zaprosił Kwiatkowskiego do powrotu do Polski. Władze liczyły na pomoc w odbudowie gospodarki morskiej i zrujnowanych portów na Wybrzeżu. Decyzja była niezwykle trudna. Kwiatkowski był antykomunistą, a Polska była wtedy pod wpływem sowietów. Pomoc ojczyźnie okazała się jednak ważniejsza. Zgodził się on na powrót, ale miał dwa warunki. Po pierwsze nie mógł zostać zmuszony do wstąpienia do partii oraz jego działania miały obejmować tylko dziedzinę gospodarki. Władze przyjęły żądania. Gdy wrócił do Polski, osiedlił się wraz z całą rodziną w willi przy ulicy Poniatowskiego 8. Został także szefem nowo powołanej Delegatury Rządu do Spraw Wybrzeża.
Tępo odbudowy Wybrzeża było zawrotne, a wręcz szybsze, niż w krajach zachodniej Europy. W 1945 porty Gdańska i Gdyni przeładowały 917 ton, by już w roku 1947 ta liczba wzrosła do niebotycznej sumy 10 mln ton.
Pomimo swej ciężkiej pracy nie został jednak doceniony. Wręcz przeciwnie. Oskarżano go o zmniejszanie wpływów partii socjalistycznej i hamowanie przemian władzy centralnej. Zaczęto używać nawet terminu „kwiatkowszczyzna”. Bolesław Bierut uznał, że Kwiatkowski stał się wadzącym elementem, który ze względu na swoje poglądy, należy usunąć z życia publicznego. Kazano mu upuścić willę rządową i przenieść się na ulicę Pułaskiego 4. 29 Stycznia 1948 otrzymał pismo od premiera Józefa Cyrankiewicza o zwolnieniu z posady szefa Delegatury Rządu dla Spraw Wybrzeża, bez nawet słowa podziękowania. Tego samego roku dostał zakaz prowadzenia wykładów na Wyższej Szkole Handlu Morskiego w Sopocie i na Uniwersytecie Jagiellońskim. Następnie dostał nakaz opuszczenia Wybrzeża na zawsze. By pojechać na pogrzeb swej matki, która zmarła w Gdyni, musiał starać się o jednodniową przepustkę. Nie mógł również zamieszkać w Warszawie i Poznaniu. Chciał osiedlić się w Owczarach, jednak pomimo wielu starań w 1951 majątek został mu bezprawnie odebrany. Otrzymał też emeryturę o równowartości 500 zł, która nie starczała mu na najpotrzebniejsze wydatki. W 1954 zamieszkał na ulicy Słowackiego 8, z córką Ewą i jej rodziną. Nie mógł jednak nacieszyć się spokojem, gdyż władze PRL ciągle go inwigilowały, szukając dowodów na absurdalne oskarżenia.