W styczniu 1883 r. zmarł francuski ilustrator Gustave Dore, po którym wydawcy poszukiwali godnego następcy mistrza. W marcu Andriolli wyjechał do Paryża. W połowie kwietnia wrócił do Warszawy, zapewnił opiekę nad Brzegami, którymi zarządzała jego siostra Maria Kłopotowska wraz z mężem Michałem i przygotował się do kilkuletniego pobytu poza krajem. Pod koniec kwietnia, wraz z żoną Natalią, przez Wiedeń wyjechał do Paryża. Tam współpracował z paryskimi, londyńskimi oraz warszawskimi wydawcami. W styczniu 1884 roku artysta wyruszył do Włoch, gdzie tworzył szkice do ilustracji utworu Romeo i Julia. W maju 1884 r. Andriolli wraz z żoną opuścił Paryż i wyjechał na wakacje do kraju. We wrześniu reprezentował – jako jeden z dwunastu delegatów – ilustratorów paryskich na kongresie artystyczno-literackim w Madrycie, poświęconym sprawom praw artystycznych i autorskich. W październiku oboje Andriollowie wrócili do Paryża, który wkrótce został ogarnięty epidemią cholery. Ze wspomnień wynika, że był to dla niego bardzo trudny czas. Ilustratorstwo i handel książkami prawie zamarły, Paryż opustoszał, a on sam popadł w depresję. Wiosną 1885 r. wyjechał z Paryża i w tym czasie zwiedził wiele miejsc, szkicował, odwiedzał znajomych. Pod koniec kwietnia Andriollowie dotarli do Brzegów. Pisał: „To tylko dodam, że raz w życiu oddałem się pracy w takich warunkach: cisza, spokój i zupełne zapomnienie, co około mnie się dzieje – nade wszystko żadnej kwestii pieniężnej. To praca dla ducha – potrzeba moralna, na którą od dawna chorowałem. Nie pracuję – ale się rozpływam, gorączkuję, rozpaczam, nabywam otuchy, znów tracę siły i jeszcze raz się podnoszę”. To właśnie wtedy artysta podjął myśl tworzenia drugiego nurtu swojej twórczości – nurtu mickiewiczowskiego.