Chomranice
Chomranice to pierwsza parafia na którą został skierowany młody ksiądz. I jak dla każdego, ta pierwsza praca będzie niezwykle ważna przez całe dorosłe życie i posługę kapłańską. Pracował w Chomranicach do 1953 roku.
Jasień Brzeski
Jasień Brzeski to zaledwie krótki przystanek na kapłańskiej drodze. Pracował tam tylko od lipca do pażdziernika 1953 roku.
Rzepiennik Biskupi
Parafia w Rzepienniku to dla księdza Łakomego miejsce szczególne nie tylko dlatego,że przebywał tam długo, aż do 30 maja 1961 roku. Z proboszczem Rzepiennika ks. Stanisławem Krzemieniem łączyły go bardzo serdeczne relacje. Już po objęciu przez Józefa Łakomego parafii w Biadolinach były proboszcz bywał w jego plebanii częstym gościem.
Biadoliny Radłowskie
30. maja 1961 roku ksiądz Józef Łakomy zostaje mianowany proboszczem w Biadolinach Radłowskich. Do parafii przybył razem ze swoim dotychczasowym proboszczem z Rzepiennika ks. Stanisławem Krzemieniem. Ten podczas mszy inuguracyjnej tak zareklamował swojego dotychczasowego wikariusza: " przywiozłem Wam nowego proboszcza. Trochę się zacina, ale się przyzwyczaicie". I rzeczywiście, to nie słowa były jego wizytówką. Jego dzień dzielił się między modlitwę i pracę. . Nigdy nie zmuszał ani do pomocy, ani do płacenia. Nigdy nie mówił, że mało. Dawał przykład, sam brał się do pracy a inni go naśladowali. " Słowa uczą , przykłady pociągają", ta maksyma sprawdzała się w 100 %.
Pierwszy sukces w parafi to zakup obrazu Matki Bożej a następnie dzwonów.
Biadoliny w 1961 roku posiadały tylko niewielką kaplicę, nie było kościoła. Czasy nie sprzyjały budowie. Komunistyczne władze niechętnie wydawały pozwolenia. A jednak dzięki staraniom proboszcza w 1963 roku rusza budowa.
Rok później wmurowano kamień węgielny pod nowy kościół. Kiedy władze wstrzymywały budowę jechał do Rady Narodowej w Krakowie i praca ruszała dalej.
W październiku 1967 piękny i niezwykle jak na tamte czasy nowoczesny kościół został konsekrowany.
Przez cały okres budowy był jedynym księdzem w parafii. Budował, odprawiał nabożeństwa, uczył religii dzieci z dwóch wsi. Nic dziwnego, że taki wysiłek nadszarpnął zdrowie proboszcza.
Wkrótce powstaje też nowa plebania. Dopiero wtedy do pomocy dostaje wikarego. Najpierw był to ks.Adam Stanaszek, nastepnie ks.Zdzisław Lisowski i w końcu ks. Marian Przybyło. Ten ostatni pełnił w Biadolinach obowiązki wikarego przez 16 lat, aż do śmierci ks. Łakomego.
Kolejne przedsięwzięcie to budynek gospodarczy przy plebanii. Plebanią i gospodarstwem zarządzała Pani Stefania Chruściel. "Druga matka" jak nazwał ją sam ks. Józef. Dbała o dom, księży i gospodarstwo, niedostatki często łatając własną skromną rentą.
Wkrótce pojawia sie nowe wyzwanie - budowa szkoły. Marzeniem księdza Łakomego było stworzenie wokół kościoła centrum życia wsi. Dlatego był gorącym orędownikiem wybudowania szkoły tak blisko kościoła jak tylko to było możliwe. W tym celu uzyskał w Kurii zgodę na oddanie pod budowę gruntów będących własnością parafii. Sam wielokrotnie pracował przy budowie , służył radą i pomoca a wszyscy, którzy przy szkole pracowali mogli zawsze liczyć na gościnę na plebanii. Z okna swojego mieszkania proboszcz zawsze widział co się na budowie dzieje i kiedy potrzebna jest pomoc. Dyrektorka szkoły Pani Stanisława Skokoń wspomina jak zastała proboszcza naprawiającego chodnik przy szkole. Takich sytuacji było więcej.
To z inicjatywy ks.proboszcza zawiązał się komitet budowy drogi. Jego przewodniczącym został Pan Władysław Płaneta. I już w latach 1967 - 1969 Biadoliny mają nową drogę.
Był pomysłodawcą budowy remizy strażackiej, Przystanku autobusowego naprzeciwko szkoły czy w końcu kładki na rzece Kisielinie. Wszystkie te inwestycje zostały zrealizowane i były dumą wsi i jej proboszcza. Wszystkie służą mieszkańcom do dzisiaj.
Kolejna wielka inwestycja to przebudowa cmentarza i budowa kaplicy. Ta ostatnia jest szczególnie ciekawa gdyż z braku materiałów budowlanych wykorzystywano każdy materiał jaki był dostępny. To proboszcz zauważył wielkie głazy rozrzucone po polach i to z nich powstały narożniki kaplicy. są nie tylko solidne ale i piękne.
To w tej kaplicy spocznie po śmierci .
Przez ponad 30 lat spędzonych w Biadolinach chrzcił dzieci, udzielał ślubów i odprowadzał na cmentarz swoich parafian. Był z Nimi na dobre i złe. Wielu specjalnie przyjeżdżało do Biadolin, aby właśnie on ochrzcił im dzieci czy udzielił śłubu. To był zaszczyt.
Tak wiele pracy nie pozostało bez wpływu na zdrowie. zaczęły się problemy z sercem. Konieczny był pobyt w szpitalu.
To wtedy zastępujący go ksiądz uzbierał po kolędzie pieniądze na telewizor. Wcześniej parafianie kupili mu radio. Żył i mieszkał skromnie. Do końca życia służyło mu łóżko które dostał od rodziców. Nigdy nie miał samochodu. Motor i fischarmonia to cały majatek.